niedziela, 29 grudnia 2013

Jaka Wigilia taki cały rok?!

***
Szkoda, że już po Świętach. Nie były może one takie, jakbym sobie tego życzyła, ale znalazłam także te pozytywne strony i mimo wszystko cieszyłam się z nich. Były pewne plany, umówione spotkania, ale w ostatniej chwili wszystko szlag trafił. Maluch dostał bardzo wysokiej gorączki, której pojawienie się zauważyłam po popołudniowej drzemce. Na początku uznałam, że może
synek rozgrzał się tak pod kocykiem i zignorowałam. Jednak z minuty na minutę zauważałam, że Mały  stał się bardzo marudny, niczym nie chciał się zająć, zabawić, ciągle płakał i domagał się noszenia na rękach, tulenia, cycusia... Nie byłam zadowolona, bo szykowałam jeszcze ostatnie dania do Wigilii, a czasu nie miałam już za wiele. Tata stawał na głowie w wymyślaniu kolejnych zabaw i próbował odwrócić jego uwagę ode mnie, ale nie synek nie dawał za wygraną. Uciekał tacie do mnie, do kuchni i przyklejał się do nogi :/ Ciężka sprawa, ale w końcu udało się na szybko przygotować chociaż cztery, podstawowe dania wigilijne. 
Oczywiście wieczerza nie obyła się bez atrakcji. Na początku Maluch rozrzucił jedzenie ze swojego talerza po całym pokoju, później domagał się zegara, takiego co ma do zabawy. 


Dałam mu, aby w tym czasie zjeść chociaż barszcz z uszkami. Zabawka szybko jednak się znudziła i poleciała prosto do miseczki pełnej barszczu... Tym oto sposobem, Maluch załatwił mi mój jedyny bialutki obrus :/ 


Przy rozpakowywaniu prezentów na chwilę odzyskał humorek i nawet chwilę się z nami pobawił. W tym roku postanowiliśmy kupić Małemu sprzęt grający :) Postawiliśmy na taki dziecięcy keyboard z mikrofonem. Wiedzieliśmy, że synek będzie zachwycony, gdyż wcześniej chętnie grał na podobnym sprzęcie u swojej koleżanki. Nie spodziewaliśmy się jednak, że mikrofon zrobi taką furorę! Synek zaczął do niego śpiewać (oczywiście coś tam po swojemu) i śmiać się w głos. 


Pod choinką znalazły się jeszcze inne, mniejsze prezenty. Między innymi pociąg z klocków Lego Duplo oraz mini tablica magnetyczna do rysowania. Mały uwielbia rysować kółka, więc pomyśleliśmy, że taka tablica może go zainteresować.
 

Oczywiście, tablica bardzo się spodobała i okazała się pomocna podczas następnych dni. Wieczorem, kiedy po Wigilii kładłam Maluszka do łóżka zauważyłam, że oddycha inaczej niż zawsze. Ciężej. Zasnął jednak szybko i spokojnie. Jednak po dwóch godzinach obudził się z płaczem. Był bardzo rozpalony i trząsł się z zimna. Termometr wskazywał lekko ponad 38 st. C. gorączki. Noc mieliśmy praktycznie nieprzespaną, połączoną z oglądaniem bajek, teledysków i zbijaniem gorączki, która nie chciała tak łatwo odpuścić :/ Nie muszę chyba wspominać, kto lub co uratowało nam skórę przed płaczem i jako tako uspokajało Małego? Oczywiście, że cycuś! I jak my mamy z niego rezygnować, no jak?! ;)


 Po ciężkiej nocce, nastąpił równie ciężki dzień. Mogę śmiało powiedzieć, że pierwszy dzień Świąt spędziłam z synkiem w łóżku. Dziecko momentami przelewało mi się przez ręce. Był bardzo słaby i nawet nie próbował opuścić łóżka. Przysypiał przy cycku na 40 minut, pobawił się lub porysował na tablicy i znów szukał piersi by móc przy niej spokojnie zasnąć i odpocząć. Gorączka  go męczyła aż do 16., po czym odpuściła na całą noc i prawie cały kolejny dzień. Wróciła jeszcze na chwilę (tzn. do momentu kiedy podałam syropek) w nocy drugiego dnia Świąt. 
Żeby jednak nie było, że zwalam wszystko na Malucha. W Wigilię Irlandię nawiedził kolejny orkan. Wiało i lało, psa nawet żal było na podwórko wypuścić. Długo nie musieliśmy czekać na pierwsze zniszczenia. Na krótko przed kolacją wigilijną usłyszeliśmy straszny trzask i gdy wyjrzeliśmy przez okno, zauważyliśmy, że nasz płot odlatuje... Z pomocą naszego kolegi, udało się szybko naprawić szkodę. Jednak w nocy wiatr wiał jeszcze silniej i z samego rana okazało się, że był płot, ale już go nie ma :) Taki widok zastaliśmy... 


Nasz płot przeleciał do sąsiada. Z drugiej strony to samo :/ Nieźle nie? :) Na szczęście sytuacja już dziś została opanowana i mamy prawie cały płot, brakuje tylko jednego panela, na który się składamy z sąsiadem i wkrótce zostanie uzupełniony :) 
W takich chwilach, kiedy ręce opadają, mąż mnie jeszcze "pocieszył" i powiedział: "A wiesz, że podobno jaka Wigilia, ataki cały rok?". No mam nadzieje, że już nas żaden orkan nie nawiedzi i że Maluch już takich dziwnych gorączek nie będzie dostawał.
Żeby już nie zanudzać, wspomnę jeszcze, że synek dostał przepiękne prezenty od swoich koleżanek. W paczkach znalazł m.in. jeżdżącą ciuchcię, ubranka, książeczki oraz plecaczek.

To drugie Święta Bożego Narodzenia synka. W zeszłym roku, cieszył się na widok światełek i leżał zadowolony w swoim bujaczku, w tym roku był już świadomy. Dotykał choinki, bombek, światełek, otwierał prezenty, skosztował trochę barszczu, wigilijnej rybki oraz ruskich pierogów. Nie wspomnę już jak posmakowały mu świąteczne słodkości. Jego uśmiech, choć krótki i czasami przez łzy oraz radość z podarunków, sprawiły, że te Święta były magiczne, piękne i takie... tylko nasze. Naszej małej rodzinki :)   

Pozdrawiam,


10 komentarzy:

  1. Świetnego masz synka, mój już nieco starszy ;)
    A u nas jest powiedzenie, że jaki Nowy Rok, taki cały rok.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie nie najlepsza Wigilia. Może zęby? Skoro innego powodu nie widac...
    Taka Wigilia tylko w tym najbliższym gronie ma swój urok. Magię specyficzną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to rzeczywiście nie wesoło. na szczęście już gorączka za wami a orkan sobie poszedł i oby ani jedno ani drugie nie zechciało wrócić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrowia dla Twojego Malucha na następny cały rok! Siły dla Ciebie. Oby żaden Orkan już się nie trafił i aby nie było tak jak Wigilii przez cały rok.
    Są pozytywne strony:) Wiesz, że ze wszystkim sobie dacie radę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boziuuu, jak się wali to wszystko i w tym wypadku dosłownie... Całusy dla K!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. a to nie przypadkiem - jaki Nowy Rok ,taki cały rok ? ;)

    ps . zdrówka Wam kochana ,dużo zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. cudny jest ten Twój syneczek :*, zdrówka dla niego ciocia bloggerowa mu składa a dla rodziców, mniej kłopotów z wiatrem ;), buziaki dla Was, scześliwego nowego roku!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrówka dla Małego, kurczę! Niepisane Wam jeszcze z piersi rezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej mam nadzieje ze po tych kilku dniach chorobowych odzyskacie szybko siły. U nas sie mowi ze jaki nowy rok taki cały rok więc mam nadzieje ze dzis było u Was kochani spokojniej buziaki dla Was pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiecie co dziewczyny? Sprawdziłam to w kilku źródłach i jedni powiadają, że jaka Wigilia, a inni mówią, że jaki Nowy Rok. Tak czy siak, oby nas już te wstrętne pechowe dni ominęły to będę szczęśliwa :)

    Bardzo dziękuję za Wasze wsparcie i życzenia zdrowia dla malucha. Nawet nie wiecie jakie to miłe. Wielkie buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń