***
Postanowiłam pokazać Maluchowi kredki.
Dostaliśmy je w zestawie z pieczątkami – zwierzątkami jako prezent z
okazji Dnia Dziecka od Mamiczki. Dziękujemy raz jeszcze! :*
Do niedawna wszelka próba pokazania
synkowi kredek, kończyła się fiaskiem. Mały od razu próbował je zjeść i
nawet nie dał sobie pokazać, do czego tak naprawdę służą :) Nie wspomnę
już o stemplach, które lepiej żeby się nie znalazły w rękach Szkraba…
Zestaw sobie leżał i czekał na odpowiednią
chwilę w szufladzie. Aż pewnego dnia, Maluch który już potrafił sobie
otworzyć każdą szafkę, znalazł pudełeczko.
Oto efekty :)
Pudełko zostało rozerwane w drobny mak :/ Ciekawość „co jest w środku” była silniejsza.
Pierwsze, nieśmiałe kreski.
A na koniec podziwianie własnej twórczości.
Arcydziełem nazwać tego nie można… Nie
przypomina to też niczego, ale pierwszy kontakt z kredkami i papierem za
nami. Uczymy się powoli, ale chętnie. Nowo zdobyte zdolności Maluch
postanowił także wypróbować na szybie (kilka kresek białą kredką,
zmywalne) oraz na drewnianym stoliku (tu już ciężej pozbyć się
niebieskich bazgrajków) ;) Mamiczka mnie pocieszyła, że jeszcze przyjdzie czas na ściany i inne przedmioty w domu, grrrrr aż strach się bać ;)
A jak wyglądają Wasze doświadczenia z
małymi artystami? Taka zabawa wymaga dużo cierpliwości zarówno dziecka,
jak i rodziców. Zwłaszcza, gdy maluszek ma nieco ponad rok, ciężko mu
wytłumaczyć, że kredki się nie je i że trzeba trzymać ją w rączce.
Zapewne zabawa całkiem inaczej wygląda ze starszymi dziećmi, ale to
dopiero przed nami :)
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz