***
A teraz rozmyślam...
W
tak piękny i słoneczny dzień jak dziś miałam otwarte okno. Mąż z
dzieckiem poszli na spacer, a ja leżałam sobie na łóżku z farbą nałożoną
na włosy i czytałam. Próbowałam się zrelaksować ;) Niestety hałasy
dobiegające z ulicy natrętnie odrywały mnie od lektury. Zaczęłam
przysłuchiwać się grupce dzieci bawiących się na ulicy.
Najgłośniejszy
chłopiec, na moje oko 10 - 12 lat, cały czas zaczepiał inne dzieci,
popychał, wyśmiewał, zabierał zabawki i próbował je zniszczyć. Gdy
któreś dziecko próbowało zawalczyć o swoją zabawkę lub stanąć w obronie
innego dziecka, ten stawał się bardzo agresywny i cały czas przeklinał.
Fak za fakiem... a później jeszcze inne przekleństwa używał zamiast
przecinka. Uszy więdły. W pewnym momencie wyszedł z domu jego tata i
krzyknął: "Hej Jack, bądź miły dla chłopca, przecież ci nic nie zrobił!". Koniec. Tylko tyle. Załamałam się.
Chłopiec
ten i jego rodzinka są dość znani na naszym osiedlu. Lepiej z nimi nie
zadzierać, choć nie jest to żadna patologia. Ot, po prostu nie dają
sobie w kaszę dmuchać. Sąsiadka z domu obok, często mi mówiła, że nie
chce by jej synek się z nim bawił, bo jest zbyt agresywny i strasznie
przeklina, niszczy i dewastuje nieswoje zabawki. Zastanawiałyśmy się, co
z tego chłopca wyrośnie. Czy za kilka lat nie będzie terroryzował
naszego osiedla?
Rozmyślam
i martwię się, czy uda mi się uchronić mojego synka przed takimi
ludźmi, przed ich towarzystwem? Wiem, że przed wieloma sprawami nie ma
ucieczki, ale tak bardzo pragnę, żeby Maluch wyrósł na dobrego
człowieka, który szanuje drugą osobę i czyjąś własność. Wiem też, że
dziecko może "wpaść" w tak zwane złe towarzystwo, sprawiać problemy
wychowawcze, ale to rodzice głowią się i zastanawiają, w którym momencie
popełnili błąd... Czy da się uchronić dziecko? Czy istnieje jakiś złoty
środek?
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz