***
Mój
Maluch właśnie wszedł w okres, w którym poznawanie świata polega na
braniu wszystkiego do buźki. Wszystkiego! Małe rączki stały się bardziej
sprawne i aktywne, naprawdę muszę uważać na wszystko co leży w ich
zasięgu :) Dużo bardziej boję się małych, drobnych przedmiotów i
ewentualnego zakrztuszenia, niż bakterii, zarazków i brudu. Nie należę
do matek, które to przed i po każdej zabawie myją wszystkie
zabawki
dziecka w celu wyeliminowania zarazków. Przyznam szczerze, że myję i
wyparzam (oprócz butelek i smoczków oczywiście) wtedy, gdy mi się
przypomni :) Tym oto sposobem pozwalam Maluchowi bawić się ze wszystkimi bakteriami i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Robię to dla
jego własnego dobra. Wierzę bowiem w zasadę, że wychowywanie Malucha w
sterylnych warunkach może się zemścić, np. w postaci zwiększonej
podatności na alergię. Dzieje się tak, ponieważ układ odpornościowy,
który nie jest przyzwyczajony do walki z zarazkami zapomina, jak
skutecznie się przed nimi bronić, a to najkrótsza droga do choroby. Nie
mówię też, że żyjemy w totalnym syfie... Co to, to nie! Jestem trochę
pedantką, u mnie czysto w domu musi być nawet przy dziecku. Mam tu na
myśli umiejętne balansowanie: dbanie o higienę i czystość bez nachalnego
przesadyzmu.
Jest kilka rzeczy w domu, których synek do ręki nie weźmie za żadne skarby:
PILOT do TV - są siedliskiem flory kałowej!
KLAWIATURA
od komputera - wykryto istnienie rozmaitych gatunków zarazków (nawet
510 bakterii na cm2) m.in. wirusa grypy, gronkowca złocistego czy
pałeczki okrężnicy (E-coli), a także grzybów pleśniowych.
KOMÓRKA - na telefonach wykryto enterobakterie, pałeczki Coli, bakterie kałowe i salmonelli :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz