sobota, 11 stycznia 2014

Zagraceni

***
Czy zaskoczę Was jeśli powiem, że w domu mam istny sajgon i jesteśmy zagraceni zabawkami po sam sufit? Poważnie zaczęłam się nad tym zastanawiać, kiedy nasza, tzn. moja i męża przestrzeń w salonie uległa radykalnemu pomniejszeniu, tak, że w zasadzie została nam tylko kanapa i 50 cm odległości do ławy. Resztę powierzchni zajmują zabawki, sprzęty i inne
gadżety należące do Malucha :/ Niestety zabawek cały czas przybywa. A to urodziny, a to Mikołajki, teraz Święta... hmmm trzeba będzie usiąść pewnego wieczora wśród tych wszystkich sprzęciorów i zastanowić się, które nadal są w użyciu, a które już nie interesują synka i można je schować na strych lub ewentualnie oddać dalej :)



 
 Tu jeszcze panuje ład i porządek, zwykle na koniec dnia pokój wygląda zupełnie inaczej :)

Dodam tylko, że w samochodach też mamy część zabawek. Po to, by umilać małemu podróżnikowi jazdę. W moim samochodzie swego czasu brakowało już tylko jeździka, a tak było wszystko. Mąż bardziej pilnuje, by u niego było tylko kilka zabawek plus książeczka. 

Pamiętam, że kiedy byłam w ciąży przeprowadziliśmy z mężem poważną rozmowę, właśnie na temat kupowania zabawek potomnemu. Wtedy byliśmy jednomyślni w tym temacie: Nie będziemy zagracać domu. Nie będziemy kupować każdej zabawki, która nam lub synkowi się spodoba. Będziemy konsekwentni. I co? Efekty widzicie powyżej na zdjęciach. Ja lubię/lubiłam obdarowywać synka wszelkimi książeczkami (które de facto zostały przelotem obejrzane przez Malucha i nigdy już do nich nie chciał wracać :/ Zonk!) i duperelkami, które w danej chwili Małemu się spodobały i strasznie ich pragnął, a moje matczyne serce ugięło się pod wpływem błagalnego wzroku synusia i kupiłam, co chciał (teraz to już tak łatwo nie ulegam, pilnuję się i nawet dobrze mi idzie ;) ). Mąż natomiast mógłby kupować tylko klocki, klocki, no i jeszcze samochodziki (którymi czasami sam się bawi, bo synuś nie ma ochoty). Nasze postanowienia poszły już w niepamięć... choć nie! Czasami, kiedy kusi mnie lub męża jakaś zabawka, spoglądamy na siebie i przypominamy wzajemnie o dawnej obietnicy :)

Podsumowując. Łatwo popaść w skrajny zakupoholizm dziecięcy. Można się zagracić zabawkami po same brzegi, po czym usiąść i zacząć płakać nad swoim portfelem. Nigdy nie przypuszczałam, że reklama lub nawet samo dziecko może mieć taki wpływ na moje wybory zakupowe. Zaczyna już do mnie docierać wizja drugich urodzin... Boję się, bo im starsze dziecko to i zabawki większe gabarytowo. Gdzie my się pomieścimy? ;) Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie albo wynająć większy dom, ha! 
A jak jest u Was? Też zabawki walają się po kątach, zajmują masę miejsca i przeszkadzają? Może Wy znacie jakiś sposób?

Pozdrawiam,
 

19 komentarzy:

  1. U nas to samo :D Wprawdzie mamy osobny pokój tylko na zabawki, ale w pozostałych też jest ich sporo. To samo z książkami. Na razie jednak jest, jak jest, a na wiosnę chcę zrobić remont i wtedy zacznę się martwić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamiczko, ale u Ciebie z racji tematyki Twojego bloga to całkowicie zrozumiałe, że masz dużooooo zabawek i książek. Ktoś musi to przetestować i opisać. A któż inny, jak nie Ty?! :)

      Usuń
  2. U nas też zabawki są wszędzie ;) W łazience (kąpielowych pełno), w kuchni a raczej pod kuchnią bo Młoda uwielbia patrzeć jak klocki, autka i inne niewielkie zabawki znikają w czeluściach podszafkowych, w pokoju Młodej i salonie to już nawet wspominać nie trzeba bo wiadomo, jest tego mnóstwo! Ale mam postanowienie noworoczne, posprzedawać te które jej w ogóle nie interesują, no i nie kupować już więcej nic nigdy bez wyraźnej okazji ku temu ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie podpiszę się pod Twoim postanowieniem :) U nas łazienka to chyba jedyne niezagracone miejsce ;)

      Usuń
  3. Mam też trochę zabawek, ale segreguje co jest potrzebne a co nie i chowam część do szafy i po jakimś czasie wyciągam, po za tym nad zakupami myślę aż 7 dni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też staram się segregowac, ale jak już się za to zabiorę to mam wrażenie, że Maluch nadal będzie się tym bawił i zostawiam :/

      Usuń
  4. Oooo jakbym czytała o tym co się u nas dzieje :) Nitoś ma dopiero 5 i pół miesiąca, a ma więcej zabawek niż ja miałam przez całe dzieciństwo ;) ulegną reklamom i wszelkim 'wow! Rozwija umysł Twojego dziecka', bo jak przejść obojętnie obok czegoś co ma pomóc Twemu dziecku być mądrym? A dziecko? W nosie ma inteligentne zabawki! Paczka tik taków lub serwetka, bo najlepszą zabawką jest to co zabawką nie jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja okropna jestem... Jak się nie bawi przez 2-3 dni, to wynoszę na strych. Znoszę za miesiąc i jest jak nowe. Jedynie książki są wszystkie dostępne. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie to ani troszke nie dziwi. Wlasnie wynosze na strych polowe zabawek JJ'a ktorymi sie nie bawi. Po jakims czasie je wyciagniemy i wymienimy na inne. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj zagracone i to na maxa :( Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Misia pokój to ostatni i najgorszy do sprzątania dla mnie, patrz zdjęcie na fb :D, pozdrowienia dla Was kochani :*

    OdpowiedzUsuń
  9. I u Nas zagracone. Mala ma swoj pokoj ale tez i wiele zabawek wlasnie wielkogabarytowych. Czas sie zaczac tego pozbywac;)

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie klmoty Młodego sa nawet w wc...:(

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas chyba lajtowo w tym zakresie. Właśnie zerknęłam ;) W salonie w sumie dwa pudełka przy stoliczku plus półka na książki - tu spędzamy razem czas. Jak podrośnie i będzie bardziej samodzielnie się bawić, to wyeksmitujemy do jej pokoju. Część już tam jest ale dosłownie jedno małe pudełko z jakimiś pluszakami.
    Ja się ograniczam. Dostaje zabawki tylko z okazji. I tak wtedy się sporo nazbiera. No i część jest zawsze schowana na szafie, by można było podmieniać jak coś się już znudzi lub podrośnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas jest podobnie. Mało tego chłopaki pod choinkę dostali takie prezenty które z racji swoich gabarytów zostały u mojej mamy która ma obecnie kilka wolnych pokoi na piętrze.
    Ja swoim robię segregację i to co jest uszkodzone, przestało grać itp od razu ląduje w koszu na śmieci (tylko tak żeby dzieci nie widziały bo spowrotem je wyciągają)
    A ten namiot i tunel to moje marzenie żeby je kupić. Jak tylko oczywiście się przeprowadzimy bo tu już nic nie wcisnę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam kochana na nowym serwerze, zaraz zapiszę sobie tą drobną ale jak ważną zmianę :) a co do zabawek to u mnie jest tak, Krzyś ma zaledwie albo już 3 miesiące a zabawek ma tyle jakby już z rok miał, póki co większość leży upchana w szafkach bo mój synuś jeszcze specjalnie nie zainteresowany nimi ale zanim zacznie się bawić to na bank jeszcze połowa zabawek przybędzie i wtedy będzie kolorowo. Coś czuję, że mój salon będzie wyglądał tak jak twój :P a co do tych zabawek, którymi Twój synuś się nie bawi to moja kuzynka jak miała taką sytuację to chowała większość zabawek a potem jedną starą zabierała a dawała nową i było woooww :) a potem znów wyjmowała tą starą i moja chrześnica już o niej zapomniała i znów było mnóstwo szczęścia i radości :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie macie sporo tych zabawek :) My nadmiar oddajemy do domu dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  15. U nas tez wszędzie nawet do wanny zabiera codziennie cos nowego. W sypialni w lozeczku chyba z 10 misiow lalki 3 az szkoda gadać. Ja kupuje tylko książeczki zabawki inne dostają. Ale na przyszłe święta urodziny i inne okazję musze opracować inny plan bo po każdych takich świętach sklep zabawkowy można otworzyć

    OdpowiedzUsuń
  16. piękne to zagracenie ; P. U nas jest o wiele gorzej ; P

    OdpowiedzUsuń