***
Dzisiejszy
dzień był fantastyczny, trochę brakowało do określenia go jako idealny,
ale było ok! Maluszek obudził mnie z rana (dostałam butelką od kropli
do nosa prosto w twarz ;) ) z ogromnym, zawadiackim uśmiechem na buźce,
wpatrzony we mnie (a raczej czekał na moją reakcję po uderzeniu),
zachęcając do dalszej zabawy. Ząbkowanie jakby się wyłączyło
specjalnie
na dzisiejszy dzień :) Podczas śniadania nie było żadnego problemu z
jedzeniem. Mały wciągnął pół miseczki musu owocowego, zapił cycusiem i z
niecierpliwością wyczekiwał spacerku. Nawet mamusi dał chwilkę na
zjedzenie płatków i wypicie kawy, co nie zdarza się często :)
Na
spacerze, spał jak suseł. Nie obudził się w sklepie (co też jest
rzadkością), kiedy poszliśmy po pączusie. Cztery, wielkie, lukrowane
pączusie! Mniammmm! Po zaliczonym spacerku, w domu dalej miał ochotę na
zabawy. Poturlał się na macie, pobawił w skoczku, ujeżdżał swój jeździk
(z moją pomocą oczywiście :) ), porozrzucał klocki, misie, piłeczki.
Jednym słowem załatwił mamusi sprzątanie, kiedy on będzie odpoczywał na
swojej popołudniowej drzemce. Przynajmniej takie było założenie mamusi
;) W rzeczywistości drzemkę zrobiliśmy sobie oboje... ponad dwie
godziny! Aż wstyd się przyznać, ale po prostu padłam przy usypianiu
Małego!
Popołudniowe
karmienie poszło jak z płatka. Zjadł mamusinej roboty zupkę (!) :), a
później grzecznie bawił się w swoim bujaczku, kiedy mamusia robiła
obiadokolację i ... minipączki wg. przepisu babci. Oto one :)
Podczas
kąpieli (dziś już towarzyszył nam tatuś)... no aniołek mały. Pluskał,
śmiał się i bawił swoją kaczuszką. Nie marudził przy ubieraniu. Zasnął w
ciągu kilku chwil, dając tym samym dłuższy wieczór dla mamusi i tatusia
:)
Sama
nie wiem, czy mój synek zrobił dziś jakiś dzień dobroci dla swojej
matki? Ja tkwię w przekonaniu, że to jakiś cud tłustoczwartkowy. Jutro
czar może prysnąć, więc idę klapnąć na kanapie i ciesząc się smakiem
pączków, obejrzeć "Kuchenne rewolucje"!
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz