***
Jak
już wiecie, od kilku dni zmagamy się z różyczką, która dotknęła mojego
Maluszka. Dziś widać już dużą poprawę, nawet udało mi się przespać kilka
godzin ostatniej nocy i ta też zapowiada się już o niebo lepiej :)
Synek zdrowieje i to nas szalenie cieszy, ale ile nas to kosztuje... I
nie mam tu na myśli finansów :) Maluszek nie może wychodzić w obecnym
stanie na
zewnątrz. Jesteśmy zatem uziemieni oboje i musimy siedzieć w
tak piękne, ciepłe i słoneczne dni, w domu :/ Uwierzcie mi, synek w domu
dostaje już szału! Pokazuje mi okno lub drzwi. Wiem, że ma chęć pobawić
się na podwórku... Biedaczek, nie rozumie, że gdy tylko wyjdzie na
słoneczko, to wysypka zacznie go mocno piec (lekarka porównała ból do
takiego, jakbym wsadziła synka w pokrzywy, aałć!). Dlatego wraz z
dziadkami zorganizowaliśmy Szkrabkowi pokój zabaw w domu :)
Maluch
ma do wyboru huśtawkę, ślizgawkę, rowerek, piłki, misie, samochodziki,
klocki i nawet psa - żywego (który potrafi rozśmieszyć synka jak nikt
inny) ;) Z resztą zobaczcie sami.
Prezent urodzinowy od dziadków w użyciu ;)
Jupiiiiii !
Hmmm... sam nie wiem, czym by się teraz pobawić?!
Krótka przerwa na bajkę
"Łap piłeczkę!"
Hej, hoooo!
Uwierzcie
mi jednak na słowo, że te wszystkie czasoumilacze nie robią na synku
wrażenia na tak długo, jakbym sobie tego życzyła :/ Nadal pragnie
chodzić i chce żeby go prowadzać po pokojach, chce też być noszonym, bo
ktoś (i chyba nawet wiem kto ;) ) pokazał mu jak się włącza i wyłącza
światło - teraz spędzamy po 5 minut przy każdym włączniku :)
Tak
mija nam czas w czterech ścianach, ale bardzo tęsknimy za słoneczkiem i
ciepłym wiaterkiem. Jeszcze tylko chwilka i wynurzymy nasze noski.
Doczekać się nie możemy! :)
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz