***
Cóż to takiego?
Nie jest to torba ani teczka..
Każdy
rodzic, który np. dużo podróżuje lub chodzi z dzieckiem do restauracji
(bądź innych publicznych miejsc), na pewno spotkał się z tym problemem.
Brakuje lub nie ma w ogóle krzesełka do karmienia. Nie wgłębiam się, w
problem braku miejsc do przewijania, gdyż nie o tym ten wpis ;) Dziś
chciałam Wam pokazać gadżet, który kupiłam w ostatniej chwili przed
wakacyjnym wyjazdem do rodziców i który okazał się strzałem w
dziesiątkę!
Wcześniej, kiedy odwiedzałam mój dom rodzinny, Maluch był jeszcze na
etapie wprowadzania pokarmów, nie siedział sam i nie potrzebowałam
krzesełka do karmienia. Posiłki podawałam Maluchowi siedzącemu w
foteliku samochodowym :). Teraz jednak fotelik przestał się nadawać i
karmienie nie może obejść się bez krzesełka. Z racji tego, że w
odwiedziny wpadamy stosunkowo rzadko, nie opłacało nam się kupować
kolejnego krzesełka, ale problem podawania posiłku pozostał. Wtedy (to
chyba był jakiś znak) moim oczom ukazało się te oto cudeńko i
rozwiązanie naszego problemu ;) Podręczne, tkaninowe krzesełko na oparcie*. Wygoda, bezpieczeństwo i minimalizm - czyli to co lubię najbardziej! :)
Fotelik
jest bardzo poręczny, łatwy w transporcie i leciutki (ok. 300g). Nie
zajmuje dużo miejsca i aby go użyć potrzebujemy jedynie normalnego
krzesła.
Materiał, z którego został wykonany jest łatwy do czyszczenia, plamoodporny, można go prać. To, przy dopiero uczącym się samodzielnego jedzenia maluchu, jest wielkim plusem.
Krzesełko
posiada specjalny system zapięć, dzięki czemu może być "zamontowany"
praktycznie na każdym rodzaju krzeseł. Dziecko zabezpieczone jest przed
upadkiem dodatkową, zapinaną wokół brzuszka szelką.
Oczywiście,
dziecko musi być pod stałym nadzorem osoby dorosłej i nie należy
pozostawiać dziecka samego w krzesełku (zalecenia producenta)!
Nasze krzesełko kupiłam w Lidlu, ale znalazłam podobne TUTAJ ;) Może ktoś zainteresowany, będzie miał więcej szczęścia.
Polecamy!
Pozdrawiam,
* nie jest to wpis sponsorowany!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz