***
Nadal
zmagamy się z przeziębieniem. Niestety tak się stało, że dopadło całą
naszą trójcę, więc wszyscy chodzimy jak zombi. Ja z synkiem leczymy się
naturalnymi metodami - dziś przeczytałam o naparze z kwiatu lipy (dobry
na ból gardła), a jako że Maluch ma już chrypę i ostry kaszelek, szybko
mu przygotowałam. Mi dokuczają zatoki (głowa pęka) i zatkany nos, więc
jak tylko mam chwilkę siadam przy lampie infrared i się
wygrzewam. Mam
nadzieję, że jutro obudzimy się zdrowsi... Tyle z aktualności.
Nurtuje
mnie od kilku dni pewna sprawa. Dokładniej chodzi mi o ciemieniuchę u
synka. Nie mówię, że ją bagatelizowałam do tej pory, ale sądziłam, że
jakoś zejdzie i nie zamartwiałam się nią zbytnio. Wiem, że ta
przypadłość często się pojawia, ale jest niegroźna, nie swędzi ani nie
piecze Maluszka. Do czasu... aż nie spotkałam koleżanki, matki dwójki
dzieci. Dokładnie mi obejrzała Małego, chyba z każdej strony, bo udało
jej się mnie na czymś "złapać"! W bujnej czuprynce mojego synka dojrzała
brązowawe łuski, ciemieniuchę. Wręcz z pretensją zapytała mnie dlaczego
tego nie wyczesuję? Radzi mi jak najszybciej się wziąć za problem i
pozbyć brzydkich łusek, bo ona "do tej pory walczy z ciemieniuchą u jej niespełna trzyletniego synka i to co chwilkę powraca". Przyznam
szczerze, że trochę mnie wystraszyła. Tłumaczyłam się jak na spowiedzi,
że mam zakupioną Olejuszkę Skarbu Matki i robiłam zabieg kilka razy,
ale ciężko mi wyczesać Malucha bo ma bardzo bujne włosy w tym miejscu
głowy. Oczywiście jej autosugestia na mnie podziałała, bo od kilku dni
usilnie próbuję wyczesać ciemieniuchę... z marnym efektem :/ Jakoś te
olejki nie działają, albo ja coś źle robię? Czy ciemieniucha u
ośmiomiesięcznego szkraba to już problem? Bo jeśli tak, może czas wybrać
się do dermatologa...
Macie jakieś rady lub doświadczenie w tej materii? Będę wdzięczna za komentarze :)
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz