***
Macierzyństwo
wiele zmieniło w moim życiu. Z przewagą pozytywów oczywiście... :) Nie
zamieniłabym się miejscami na dzień dzisiejszy z nikim. Dziecko to
dopełnienie naszej rodziny, moje osobiste spełnienie i wielki sukces.
Mąż pracuje, a ja tymczasowo zrezygnowałam ze swojej kariery ;) i
zajęłam się wychowywaniem (czytaj: karmieniem, pielęgnowaniem,
ubieraniem, zabawianiem itd.) naszego synka. Taki podział
obowiązków nam
obojgu bardzo pasuje. Nie umawialiśmy się jak długo taki stan rzeczy
będzie panował i nie śpieszy nam się do zmieniania czegokolwiek :)
Jednak, po dłuższym okresie przebywania tylko z dzieckiem przez całe
dnie, zaczęłam tęsknić... Lista moich "tęsknot" jest długa i często
pojawia się w niej zazdrość. O tak! Zazdroszczę mojemu mężowi:
- porannej kawy przy śniadaniu, kiedy to może delektować się jej każdym łykiem, a nie pić i jeść w biegu, w międzyczasie :)
- nie słyszenia płaczu dziecka, kiedy te się przebudzi lub zmoczy pieluszkę
- możliwości spokojnego mycia się, czesania, szczotkowania zębów, sikania, przy zamkniętych drzwiach toalety, a nie w pośpiechu i z otwartymi drzwiami (żeby słyszeć dziecko)
- rozmów z innymi ludźmi na normalne, dorosłe tematy, a nie tylko o kolorze lub konsystencji kupki, ząbkowaniu lub o kolejnej nieprzespanej nocy
- czystego ubrania, bez resztek ulanego mleka, śliny i przetartych owoców
- możliwości myślenia dłużej niż 5 min. tylko o sobie
- słyszenia własnych myśli niezakłóconych marudzeniem lub płaczem dziecka
- swobodnego poruszania się, a nie chodzenia na palcach, aby nie obudzić maluszka
- używania obu rąk przy jedzeniu (ja, jedną rękę mam zajętą zazwyczaj trzymaniem dziecka i zabawek)
- tych wszystkich wyjść i powrotów z pracy do domu
Niby
nic wielkiego, a jednak :) Taki skrócony obraz macierzyństwa, nie
narzekań, broń Boże! Mój mąż aż się uśmiał jak to przeczytał i przyznał,
że faktycznie, jest za czym tęsknić... Przypomniał mi też, że każdy
uśmiech, przytulasek i szczebiot naszego synka jest tego wart!
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz