***
W
ciąży miałam dziwną zachciewajkę. Do każdej zupy, a muszę nadmienić, że
w ciąży jadłam tylko zupy, bo nic innego mi nie smakowało, obowiązkowo
musiałam dorzucić kilka listków lubczyku. Lubczyk, niektórym znany jako
magi, dodaje potrawom wyjątkowego smaku i aromatu. Ciężko znaleźć magi w
Irlandii. W sklepach nigdzie go nie było, nawet suszonego, a w ogrodzie
botanicznym kopać głupio (choć wtedy byłam
gotowa na wszystko!) ;)
Dlatego, gdy dowiedziałam się, że znajomi założyli ogródek i mają tam
lubczyk, nic mnie nie powstrzymywało by pojechać do nich i trochę
wyżulić :) Ależ byłam szczęśliwa, moja zachciewajka została zaspokojona.
Długo
nie trwało, bym przytargała lubczyk również do swojego domu. Jechał w
donicy prosto z Polski. Przeżył podróż samochodem i promem, ale nie
przeżył mojego męża, który podczas mojej nieobecności zaniedbał
podlewanie. Z lubczyku zostały tylko suche badyle. Na szczęście udało mi
się go uratować. Pogadałam do niego (ponoć rośliny lubią, gdy się do
nich mówi), przeprosiłam, solidnie podlałam i już za kilka dni
zobaczyłam pierwsze, malutkie, zielone listki.
Może
mój okaz nie jest jakiś wielki, ale już pierwsze gałązki w zupie
wylądowały. Od kiedy je gotuję Maluchowi, zawsze dodaje lubczyk oraz
inne, delikatne zioła, np. suszone liście selera, majeranek, koperek czy
bazylię (do pomidorówki). Dzięki temu jego potrawy są smaczne i
aromatyczne, a synek zjada wszystko bez marudzenia. Może jest trochę
magii w magi, bo nigdy nie musiałam prosić Malucha by coś zjadł ?! ;)
Poza tym lubczyk ma także właściwości moczopędne, wiatropędne i
wykrztuśne. Oczywiście mam tu na myśli przetwory z lubczyku.
Dawniej, lubczykowi przypisywano wielką moc. Według wierzeń wykopany wraz z nacią 1 października o szóstej rano wielkie i znamienite skutki czyni w małżeństwie, roztyrki i niezgody w nim równa.
Upięty we włosach lub przyczepiony do sukni ślubnej miał przynosić
młodej parze szczęście. Dodany do pierwszej po urodzeniu dziecka kąpieli
miał przynieść szczęście w miłości (ale tylko dziewczynkom)*.
Lubczyk
jest naszą magiczną tajemnicą na pyszną zupkę i bardzo go lubimy. A kto
wie, może moje upodobanie do lubczyku w czasie ciąży sprawiło, że
Maluch jest taki milusiński, grzeczny i spokojny. Może też kiedyś będzie
miał szczęście w miłości. Chciałabym wierzyć w magię lubczyku...
Pozdrawiam,
*źródło: TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz