środa, 4 grudnia 2013

Odrobina magii

***
W ciąży miałam dziwną zachciewajkę. Do każdej zupy, a muszę nadmienić, że w ciąży jadłam tylko zupy, bo nic innego mi nie smakowało, obowiązkowo musiałam dorzucić kilka listków lubczyku. Lubczyk, niektórym znany jako magi, dodaje potrawom wyjątkowego smaku i aromatu. Ciężko znaleźć magi w Irlandii. W sklepach nigdzie go nie było, nawet suszonego, a w ogrodzie botanicznym kopać głupio (choć wtedy byłam
gotowa na wszystko!) ;) Dlatego, gdy dowiedziałam się, że znajomi założyli ogródek i mają tam lubczyk, nic mnie nie powstrzymywało by pojechać do nich i trochę wyżulić :) Ależ byłam szczęśliwa, moja zachciewajka została zaspokojona.
Długo nie trwało, bym przytargała lubczyk również do swojego domu. Jechał w donicy prosto z Polski. Przeżył podróż samochodem i promem, ale nie przeżył mojego męża, który podczas mojej nieobecności zaniedbał podlewanie. Z lubczyku zostały tylko suche badyle. Na szczęście udało mi się go uratować. Pogadałam do niego (ponoć rośliny lubią, gdy się  do nich mówi), przeprosiłam, solidnie podlałam i już za kilka dni zobaczyłam pierwsze, malutkie, zielone listki.


Może mój okaz nie jest jakiś wielki, ale już pierwsze gałązki w zupie wylądowały. Od kiedy je gotuję Maluchowi, zawsze dodaje lubczyk oraz inne, delikatne zioła, np. suszone liście selera, majeranek, koperek czy bazylię (do pomidorówki). Dzięki temu jego potrawy są smaczne i aromatyczne, a synek zjada wszystko bez marudzenia. Może jest trochę magii w magi, bo nigdy nie musiałam prosić Malucha by coś zjadł ?! ;) Poza tym lubczyk ma także właściwości moczopędne, wiatropędne i wykrztuśne. Oczywiście mam tu na myśli przetwory z lubczyku.
Dawniej, lubczykowi przypisywano wielką moc. Według wierzeń wykopany wraz z nacią 1 października o szóstej rano wielkie i znamienite skutki czyni w małżeństwie, roztyrki i niezgody w nim równa. Upięty we włosach lub przyczepiony do sukni ślubnej miał przynosić młodej parze szczęście. Dodany do pierwszej po urodzeniu dziecka kąpieli miał przynieść szczęście w miłości (ale tylko dziewczynkom)*.
Lubczyk jest naszą magiczną tajemnicą na pyszną zupkę i bardzo go lubimy. A kto wie, może moje upodobanie do lubczyku w czasie ciąży sprawiło, że Maluch jest taki milusiński, grzeczny i spokojny. Może też kiedyś będzie miał szczęście w miłości. Chciałabym wierzyć w magię lubczyku...

Pozdrawiam,




*źródło: TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz