niedziela, 1 grudnia 2013

Prezent od życia...

***
Na pisanie bloga zdecydowałam się dopiero teraz, po sześciu miesiącach od przyjścia na świat mojego synka. Wcześniej nie doceniałam tej formy zapamiętywania wspomnień. Pragnę nadrobić ten stracony czas i w szybkim skrócie przedstawić ostatnie miesiące z życia naszej rodzinki. Dzieci to dar. Dar od Boga, inni wolą powiedzieć dar od losu... Dla mnie to największy
prezent jaki życie może podarować. Synuś przyszedł na świat 29.czerwca 2012 roku o godzinie 18:46. To była miłość od pierwszego wejrzenia, od pierwszej sekundy, od kiedy Mały został położony na moich piersiach. Nigdy nie przypuszczałam, że można tak kogoś pokochać, z całego serca i ze wszystkich sił. A tak właśnie kocham mojego synka. Kocham go kiedy ssie pierś, kiedy śpi, kiedy zmieniam mu pieluszkę, kiedy się bawimy, kiedy się śmieje po porannym przebudzeniu lub kiedy mama robi "idzie kominiarz po drabinie", kiedy płacze bo już mu się nudzi... Kocham, kocham, kocham!!! Ale do rzeczy... miało być krótko Smile
1-3 miesiąc: To ciągłe karmienie, zmiana pieluszki, karmienie, spanie i tak na okrągło Smile Synek od początku był naprawdę grzeczny. W nocy budził się tylko na karmienie. Nie płakał i póki co nie płacze za dużo, dzięki Bogu! Nie przechodził też tych wstrętnych kolek, więc to też było duże ułatwienie. Od początku pokochał też spacery, na których to spał i nadal śpi jak suseł, w najlepsze Smile Także kąpiele były i są jedną z ulubionych części dnia Małego. Może pierwsza kąpiel nie należała do najprzyjemniejszych, zarówno dla niego jak i dla mnie (płakał jak oparzony, a ja spocona jak szczur, do tego ręce trzęsły mi się ze strachu), ale kolejne to już czysta przyjemność.
3-6 miesiąc: W tym okresie nastąpiły już zmiany w zachowaniu i egzystowaniu syna. Pojawiły się pierwsze uśmieszki, gaworzenie (pierwsze "guuuuuu", "giiiii", itp.), Brzdąc potrafił już unosić główkę leżąc na brzuszku, a później przekręcać się na plecki, zaczął trącać i chwytać zabawki (oraz nos i włosy mamy lub taty Wink ). Zmieniła się także dieta Maluszka. Zaczęłam podawać już pierwsze owoce (jabłuszko, gruszka itp.) oraz warzywka w formie zupek jarzynowych ( marchewka, ziemniaczek, pataty, pietruszka, seler itd...). Wprowadziłam też gluten Smile Oczywiście nadal mleczko mamusi jest na pierwszym miejscu. Zaczęło się też ząbkowanie. Chociaż ząbka jeszcze nie widać, są już pierwsze objawy... marudzenie, ślinienie, gryzienie wszystkiego co wpadnie w ręce. Choć myślę, że najgorsze dopiero przed nami Undecided
Staram się cieszyć każdym dniem z moim synkiem. Chociaż czasami brakuje mi już sił, mam ochotę na chwilę oderwać się od obowiązków i macierzyństwa, to za moment biorę głęboki oddech i wracam do gry. Długo czekałam na mój mały Cud i nie zamierzam tracić ani chwili i spędzam każdą chwilę z moim synkiem. Każdego dnia dziękuję Bogu za ten niezwykły dar, każdego dnia mam powód by się uśmiechać...


Pozdrawiam,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz